Recenzja szopki.
Byłam wczoraj w niezwykłym teatrze.
W moim Krakowie czas jest, jak najbardziej, pojęciem względnym. Wczoraj znalazłam się wraz z kilkunastoma osobami na niezwykłym przedstawieniu „miniaturowego teatru” na mansardzie pewnej kamienicy w centrum miasta. Już na klatce schodowej witał nas gospodarz Władysław Andreasik – wydawca i kolekcjoner, który w stroju góralskim wymachując zawzięcie ciupagą zapraszał do środka. Po czym zasiadł w maleńkiej kasie biletowej, grzecznie pytając: loża czy krzesło?
Znaleźliśmy się przed równie niewielkim, finezyjnie zbudowanym pudełkowym teatrzykiem, gdzie po podniesieniu kurtyny obejrzeliśmy przedstawienie tradycyjnej szopki noworocznej w wykonaniu Macieja Rudego. Pan Maciej spisał tekst podawany ustnie od pokoleń w jego rodzinie. Oprawę plastyczną: pudło sceniczne, lalki, kurtynę – stworzył jeden z najwybitniejszych polskich scenografów Kazimierz Wiśniak. Po spektaklu odbyła się loteria fantowa z bardzo atrakcyjnymi wygranymi (Wisława Szymborska by się nie powstydziła), no i oczywiście niezwykłe rozmowy, w grupach i podgrupach o sztuce, literaturze i krakowskim splinie…
Czyż to nie wcielenie tradycji szopek „zielono balonikowych”? Krakowskie „salony” mają się dobrze. U nas czas jest pojęciem względnym.tekst autorstwa
Elżbiety Bińczyckiej
2 Responses to Recenzja szopki.
Dodaj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.
Mam pytanko do autora – Jak myślisz co będzie dalej?
Co będzie dalej mmm…… szopka ma się dobrze pomału przygotowujemy się do następnego sezonu spotkań jasełkowych. Może uda nam się wydać kolejną część Szopki z Zagórza opisującą kolejne sezony, wspaniałych gości i ich recenzje
Pozdrawiam
MR